Recenzja filmu „Eden” (2020) Ulla Heikkila
Film o fińskich nastolatkach, na obozie religijnym. Brzmi niezachęcająco? Cóż, moim zdaniem temat jest jak najbardziej niszą, którą można by było wypełnić ciekawą i intrygującą treścią, a co najważniejsze pobudzić dyskusję międzypokoleniową. Jak choćby „Serce z kamienia” Guðmundura Arnara Guðmundssona, które mimo bycia nie do końca udanym filmem, jednak przekazało pewną treść, tego jak funkcjonują wcześni nastolatkowie oraz zostało to pokazane w sposób, w pewnym sensie artystyczny. Niestety, fińska reżyserka rozjechała się całkowicie z celem nie tylko dramatycznego filmu dla młodzieży, ale również w ogóle filmu. Pomijając głupotkowatość scenariuszu i dialogi tak drętwe, że trudno uwierzyć, aby nawet sześćdziesięcioletni Finowie tak bardzo pokracznie operowali dialogiem, to film jest zrealizowany po prostu źle. Film został nominowany do fińskiej nagrody filmowej Jussi, ale moim zdaniem nie jest to powód do dumy, ale jedynie ubolewania nad kondycją fińskiego kina. Naprawdę trudno mi się pogodzić z faktem, że jednego roku do głównej nagrody zostały nominowane obok siebie „Eden” i „W co grają ludzie”. Można tu na zasadzie kontrastu porównać filmy, gdzie właściwie mieliśmy identyczny przypadek fabularny, z tym że jedni bohaterowie są nastolatkami, a drudzy dorosłymi. Nie wiem, czy operowanie fabułą z nastoletnimi bohaterami jest, aż taką próbą dla twórcy, śmiem wątpić, ale „Eden” wypada jak długometrażowa reklama serka do smarowania połączona z sekcją wymyślonych przez copywriterów problemów z „Bravo Girl”. Nawet nie! Te problemy są zilustrowane w taki sposób, że właściwie to problemy, nie wiem, chyba ze „Świerszczyka”! Pani Heikkli chyba naprawdę dawno miała te naście lat skoro według niej problemy nastolatków są pokazane w tak karykaturalny, a zaraz dziwnie poważny sposób.
„Eden” na pewno nie jest filmowym niebem (ups, kwas, no tak, ale trudno nie przykwasować po 90 minutach z tak nieangażującym i bzdurnym filmem). Pani Heikkila następnym razem powinna porozmawiać, albo poobserwować bardziej uważnie nastoletnich finów, jeśli nie przypomina sobie jak wyglądało jej nastoletnie życia, a oprócz tego naprawdę, Pani Ullo proszę postawić kolejnym razem trochę na jakąś konkluzje, chociażby semantyczną albo znaczeniową, bo mam wrażenie, że ten film powstał tylko po to, by być wymówką: my tu robimy filmy o nastolatkach, wiemy jakie mają problemy i co się dzieje! Ta, no okej.
Ocena: 2/10