Recenzja filmu „Argentyna, 1985” (2022) Santiago Mitre
Jest coś przewrotnego w tym, że w czasie drugiej największej zapaści gospodarczej w Argentynie, powstaje film o zbrodniach ludzi, którzy doszli do władzy przez… największą zapaść gospodarczą w historii Argentyny. Choć szczerze powiedziawszy, jest to prawdopodobnie najodpowiedniejszy moment na taki film.
Trochę dziwie się, że ten film został wpleciony do Oscarowych nominacji, choć fakt, jest to film z katalogu Amazona, więc za pewne i ichniejszy lobbing zaważył. W każdym razie, jest to film solidny, o ważnym dla Argentyny procesie, mającym skazać przywódców junty wojskowej, która w latach 1976-1982 przejęła władzę nad krajem i wprowadziła na 6 lat terror. Było to bezpośrednim następstwem fatalnego prowadzenia gospodarki Argentyny i trzykrotnej zmiany systemu gospodarczego w przeciągu zaledwie 50 lat w tym kraju oraz porwaniem się z motyką na księżyc z organizacją Mundialu w 1978 roku oraz zadłużeniem się na miliardy dolarów, a także co nastąpiło później, wojny między bojówkami ultralewicowym, a ultraprawicowym. To wszystko doprowadziło w końcu do tzw. „brudnej wojny”, czyli owego reżimu wojskowych, który doprowadził do śmierci dziesiątek tysięcy ofiar.
Sprawiedliwości stała się w jakimś stopniu jednak zadość i w 1985 dyktator Jorge Videla został skazany na dożywocie za popełnione zbrodnie przeciwko ludzkości (końcowo zmarł w więzieniu w 2013 roku). Nie byłoby tego, gdyby nie tytaniczna praca bohaterów narodowych Argentyny, czyli grupy prawników, którzy podjęli rękawice i dokonali niemożliwego.
Oczywiście, sama historia jest ciekawa i moim zdaniem nosi znamiona „samograja”, którego należy tylko zobrazować. Z drugiej strony doceniam jednak intencje Santiago Mitre, aby zrobić z tego tematu prawdziwy dramat sądowy w starym stylu. Nie jestem jednak do końca przekonany, czy te ambicje zostały spełnione. Wszystko jest zrobione poprawnie, ale nie wybija się poza tą poprawność i to tematyka jest tym czynnikiem, który wznosi ten film na poziom wyżej.
Zabrakło mi trochę bardziej pokazania samych przyczyn wybuchu junty wojskowej oraz zarysu zdarzeń, bo co po niektórzy, a właściwie większość widowni może mieć problem z odpowiedzeniem sobie na pytania: co? Kto? Jak? Dlaczego?
„Argentyna, 1985” jest filmem pomnikiem dla ofiar 6 lat zbrodniczej dyktatury ale i dla samych wojowników o sprawiedliwość. Nie jestem jednak przekonany, czy ten film zasługuje na oscarową nominacje, bo mimo bycia poprawnym, niestety zostanie zapomnianym filmem w katalogu Amazon Prime. Będzie to film zapamiętany, ale tylko i prawdopodobnie wyłącznie w samej Argentynie.
Ocena: 5/10