Recenzja filmu „Shazam! Gniew bogów” (2023) David F. Sandberg
DC wypuszcza ze swojej stajni dziesiąty koszmarny film w ciągu dziesięciu lat. Czy to jest rekord? Możliwe, bo udało im się przez dekadę wydać, uwaga, jeden (1!) znośny film ze swojego oryginalnego uniwersum („Batman” i „Joker” nie włączają się w to). Coś absolutnie niesamowitego, jak bardzo to uniwersum leży i kwiczy. I jak bardzo jest nieudolne.
No dobrze, ale faktycznie „Shazam!” był trochę, ale tylko trochę, powiewem świeżości. Nie był to film dobry, ani nawet średni. Jednak miał swoje momenty i niezły bądź co bądź koncept. Dlatego też producenci zwęszyli tu łakomy kąsek i zakasali rękawy ku eksploatacji tej niszy ku podniesieniu DC z kolan, stąd zeszłoroczny „Black Adam” i tegoroczna druga część „Shazama”.
Ale to nic nie dało proszę państwa i wysmażono takiego gniota, że włos na głowie się jeży jeśli pomyśleć, że brała w tym udział absolutnie legendarna Helen Mirren. Oj, oj. Po co? Zupełnie niezrozumiały ruch jak ten o dołączeniu do tego uniwersum Pierce’a Brosnana.
Dobra obsada jak wspomniałem zupełnie nie zrobi cudów jeśli scenariusz jest fatalny, reżyseria jest okropna, a co najważniejsze realizacja to jakieś kuriozum. Nie wiem dlaczego DC idzie w tak okropną technikę montażu i postprodukcji, ale tego już nie można dłużej oglądać. Po dwudziestu minutach z tym filmem mam wrażenie, że oglądam migającą reklamę lateksowych kostiumów połączoną z kinem familijnym z lat 90-tych. To jest niedorzeczne. Sukcesem Marvela było to, że postawił on na pewien realizm (z przymknięciem oka) w realizacji. Stąd te wszystkie nominacje za efekty i kostiumy. Widać jednak, że włodarze DC, czyli Warner Bros. są zupełnie ślepi na to. Ja też boję się, że będę ślepy, jeśli jeszcze raz obejrzę takiego gniota o „facetach w rajtuzach”.
„Shazam! Gniew bogów” to film bezcelowy. Nużący gniot z antypatycznymi, miałkimi bohaterami i durnym, wtórnym przesłaniem. Jeśli to jest kino komiksowe, to raczej z tych komiksów dodawanych do ulotek domokrążców roznoszących odkurzacze. Jedyny gniew jaki się jawi w tym filmie, to mój, na to że straciłem 130 minut na tego bubla rodem z krainy gumy do żucia. I jak tą gumę do żucia, przeżułem ten film i wyplułem. Ble.
Ocena: 2/10