Recenzja filmy „Cicha dziewczyna” (2022) Colm Bairéad
Dlaczego warto przejrzeć stawkę oscarową? A no dlatego, że można się zawsze natknąć na taki film jak np. „Cicha dziewczyna”. Nic sobie nie obiecywałem po tym filmie, myślałem, że to będzie zwykły zapychacz. Nic bardziej mylnego i jednym z najbardziej pozytywnych zaskoczeń tegorocznej stawki jest właśnie ten niepozorny, kameralny irlandzki film.
Nie jest to typowy wyciskacz łez, który gra na najniższych instynktach ludzkich, a empatyczna i poruszająca historia. Porusza ona przede wszystkim na całą swoją wymowę, konstrukcje i zabiegi fabularne. Ale jak wspomniałem nie przez pryzmat pokazania sceny naszpikowanej smutkiem czy wzruszającym balastem emocjonalnym, ale całą swoją wymownością.
Film jest rzeczą niezwykle ważną ze względu na poruszenie tematu zarówno materii życia dzieci introwertycznych, a także dzieci zaniedbanych. Od razu, gdy widzimy sceny dziewczynki zaniedbanej przypomina się polski film „Śmierć dziecioroba” lub „Patki i ptaszyska” Pasoliniego. Z tym, że nie przesadzajmy i jak mówiłem, tu jest to pokazane w sposób dosyć wyważony, taki, żeby nie walił w głowę samą swoją obecnością, a jedynie nadmieniał, obrazował i uświadamiał ten fakt odbiorcy. Reżyser po prostu nie ma nas za kretynów.
Nie spodziewałem się przez cały film momentu kulminacyjnego. I tu jest niezaprzeczalnie triumf twórców, dlatego że pociągnęli cały metraż tak, że spodziewałem się zupełnie innego wyrazu i wymowy filmu. Zapewniam jednak, że można być z rozwiązania zadowolonym.
„Cicha dziewczyna” to film o zaniedbaniu dziecka, o miłości nieodwzajemnionej i miłości poszukiwanej. Tej przez zarówno dziecko ku dorosłego jak i dorosłego ku dziecku. Bardzo kameralny, empatyczny i dobrze skonstruowany film. Jednak nadmieniam, że nie jest to film z fajerwerkami, ani w ogóle film, który może być atrakcyjny dla dużej części widowni. Wątpię w sukces kasowy tego filmu, artystyczny z resztą również. Ale faktycznie jakoś doceniam ten film.
Ocena: 5/10