Recenzja filmu „Chleb i sól” (2023) Damian Kocur
Powiem szczerze, spodziewałem się jakiegoś indie nowofalowego debiutu Kocura, a tu zonk, bo reżyser zaserwował zupełnie pozbawiony narracyjnego ciężaru gatunku film-komentarz społeczny. Ale czy jest to na pewno kolejny typowy narzekacki i niewnoszący za bardzo nic do debaty film? Trochę tak, aleee… ale jednak trochę nie.
Przede wszystkim nie jest to zwykło-narzekacki film, bo jest on zupełnie pozbawiony pretensjonalności, naprawdę, o ile na początku trochę nie chętnie wchodziłem do tego świata to z każdą minutą zaczął mnie kupować. Głównie ze względu na świetnych naturszczyków (dawno nie widziałem tak swietnych aktorów niezawodowych) i bardzo dobrą reżyserię. Dodatkowo, moim zdaniem ten film jest ogólnie lepszym filmem niż owiane sławą „Boże ciało”. Tak jest. Zupełnie subtelniejszy, a przy tym bardziej budujący napięcie, realność złożonych konfliktów ludzkich i tych w samym sobie jest o wiele bardziej namacalna niż w miejscami przeszarżowanym i walącym retoryczną łopatą w głowę dziele Komasy.
Bardzo mi się spodobało wyjście z dualistycznego podejścia wielu reżyserów pokazujących tzw. Polskę B (określenia, którego nie lubię i uważam, że rozpropagowanie go było jakimś klasyfikującym pejoratywnie „innych” choć tych samych błędem) jako stado dzikusów lub idiotów, co niestety w takich filmach się zdarzało i czego nie ustrzegł się nawet sam Komasa, Ronduda, a nawet miejscami Domalewski. U Kocura nie ma dobra i zła, jest tylko człowiek i jego interpretacja życia. A najlepiej obrazują to tyrady zapatrzonego w swój cel, choć zdającego się być nie do końca z tym szczery głównego bohatera, który prawie psychicznie zjada chłopczyka za to, że ma „niedorosłe” mniemanie o granie na fortepianie (podobnie z resztą mówił swojemu bratu). „Jak wyjedziesz do miasta to wszystko się zmieni”. Pytanie brzmi, czy zmieni się wszystko, czy tylko twoje postrzeganie dobra i zła? I czy przelewanie z jednej strony polski na drugą czyni z kogoś wyższego człowieka?
„Chleb i sól” to film rozliczenie ze stadnymi iluzjami Polaków. Końcowo każdy z nas za cenę bezpieczeństwa poświęci wolność i wbije się w zachowanie, chociażby najbardziej barbarzyńskie albo bierne, żeby tylko zachować swoje niezbite poczucie bezpieczeństwa i przynależności do czegoś, nawet jeśli ceną za to będzie życie oraz odpowiedzialność.
Ocena: 6/10