Recenzja filmu „Wszystko wszędzie na raz” (2022) Dan Kwan/Daniel Scheinert
Duet reżyserski Kwan/Scheinert dał się poznać szerokiej publiczności przez swoje niekonwencjonalne pomysły już w 2016 roku tworząc „Człowieka-scyzoryka”. Film-mem, który krążył w 2016 po całym Internecie jako „dziwaczna ciekawostka z Danielem Radcliffem (tudzież z „Harrym Potterem”). Czas jednak ugruntował, może nie jakoś przesadnie, ale jednak pozycje obydwu twórców jako niby ekscentryków, ale jednak ekscentryków niezwykle kreatywnych i płodnych w pomysły. I tak w 2022 duet wyskoczył z nowym projektem, o tyle dziwnym i ekscentrycznym co w 2016 roku.
Pomysł filmu opierał się na gdybaniu „co by było gdyby”. Ale co by było gdyby co? No gdyby główna bohaterka… ogarniała życie. No dobra, trochę to uprościłem. Koncept polegał na tym, żeby pociągnąć popularny już przez filmy i seriale („Rick i Morty”, „Spider-man” itp.) motyw wielu równoległych wszechświatów do codziennego życia, zwykłej szarej kobiety w średnim wieku, która prowadzi z mężem pralnie i jak nadmieniłem nie ogarnia życia. Dobra dobra, nie w tym rzecz. Nie chodzi tu o te wszechświaty tylko pewną podszytą komediowatością (absurdalną przy tym i groteskową) przesłania. Jakie przesłanie wychodzi nam z tego filmu? Ano: rób nawet jeśli nie ogarniasz. Trochę to populistyczne i tanie, ale może zdejmie pewną presje ideologiczną z głów niektórych, którym za bardzo wbił się w głowę relatywizm i porównywanie siebie z innymi?
Ten film w śmieszny sposób zrzuca przede wszystkim abstrakcyjne i szkodliwe tabu. Oto pokazywani na piedestale życie ludzie, teraz głównie influencerzy i… celebryci (nie wierze, że to piszę) są przez pryzmat poukładanych, idealnych żyć czyli wyidealizowanej figury retorycznej pokazywani jako „zwykli ludzie”. No tak, w prawdziwym życiu, każdy ogarnia. Tylko nie ty! Jest to pewne odebranie człowiekowi człowieczeństwa. Czyż wyidealizowani celebryci nie stają się jakimiś groteskowymi nadludźmi? Oto głównym dowodem na bycie człowiek jest przecież… błądzenie. Na tym opiera się humanizm i nauka.
Koncept jak już nadmieniłem, jest ciekawy i można powiedzieć szlachetny, miejscami ocierający się o pewne znamiona filozoficzne. Całość gra świetnie i będzie to na pewno ciekawa propozycja z morałem. Jednak moim zdaniem, tonie on w swoich własnych ambicjach, a jednocześnie wchodzi na mieliznę. Bo nadal, podkreślam, jest to film do szpiku kości kultury popularnej, masowy. Dlatego też, reżyserzy, co częste w takich tworach, powątpiewa w wyciąganie wniosków przez widza i niestety ale idą w ckliwość i czasami „tanie granie” na znajomych strunach i skojarzeniach.
„Wszystko wszędzie na raz” jest prawdopodobnie obok „Free Guy’a” najbardziej dającym do myślenia przyjemnym popkorniakiem 2022 roku. Może nawet, czego nie wykluczam, że zostanie nagrodzony w jakiejś formie, lub przynajmniej nominowany. I absolutnie nie będę miał nic przeciwko, bo nosi znamiona jednak trochę wyższego poziomu w zalewie tandety.
Ocena: 5/10