Cinema Ultras
Menu
  • Strona główna
  • Instagram
  • FILMWEB
  • Weekendowy przegląd premier
  • Cykle
  • KONTAKT
Menu

Szczeniak o imionach Paul Thomas

Posted on 2023-04-202023-04-20 by Bartłomiej Bodecki

Recenzja filmu „Licorice pizza” (2021) Paul Thomas Anderson

Ile lat właściwie ma Anderson? Na pierwszy rzut oka i przez pryzmat ostatnich dzieł tego autora, czyli napakowanymi jak kabanos balastem obyczajowym i emocjonalnym filmami jak „Nić widmo” „Mistrz”, czy „Aż poleje się krew”, gdzie reżyser snuł opowieści o moralności, cierpieniu i mrocznych zakątkach głowy człowieka można odnieść wrażenie, że jest pomarszczonym jak śliwka zgorzkniałym cynikiem filmowym w wieku stu lat. I tu reżyser przychodzi właśnie z zupełnie nowym, szczeniackim projektem „Licorice pizza”.

P.T. Anderson po koronkowych, mozolnych filmach, w  których narracja jest szyta ścieg po ściegu tak, aby zarówno detal jak i ogół były na najwyższym poziomie dostarcza film, który ma się wrażenie, jest najbardziej spontaniczny i  najbardziej improwizowany w dorobku reżysera. W końcu prosta historia. Zakochany w dwudziestoparoletniej dziewczynie nastoletni Gary jest tu motorem napędowym biegu filmu, a opory, zahamowania i  wątpliwości obiektu inspiracji nastolatka, w tym wypadku początkującej aktorki Alany, jest pewnego rodzaju przekorą filmu, która ustawia skupienie widza na relacji, a przy tym rozszerza percepcje o tło Los Angeles lat 70tych.

Jednak jak w każdym filmie P.T. Andersona, ta pozorna chaotyczna spontaniczność jest tylko iluzją. Reżyser znowu snuje krok po kroku misternie utkaną historie. Rewolucja kulturowa USA wybucha jednocześnie z miłością głównego bohatera do Alany. Pruderyjność i kurtuazyjność starszego pokolenia amerykanów mierzy się tu ze spontanicznością i wybuchami wolności pokolenia urodzonego po II Wojnie Światowej. Dookoła ideologie młodzieży przybierają kształty kwiatów i bujnych łąk zamiast krawatów oraz fabryk. Młodzieńca naiwność rozkwita, a Alana, która sprawia wrażenie stania w pewnym rozkroku między dwoma światami, na nowo odkrywa w sobie nastoletnią szczeniackość, która nigdy nie traci nadziei. I jak szczeniak Gary nie odstępuje Alany o krok, w  przeciwieństwie do lekko zblazowanej dwudziestoparolatki młodziutki Gary wydaję się wskakiwać na wyżyny swojej kreatywności, aby zdobyć choć trochę atencji dziewczyny. Spójrzmy, jak zupełnie inaczej konstruuje tu relację kobieta-mężczyzna od tej, zilustrowanej nam w „Nici widmo”, gdzie zgorzkniały perfekcjonista grany przez Daniela Day-Lewisa wręcz odstręcza swoją adoratorkę od siebie.

Wspaniale z samym filmem konsoliduje się fakt zagrania roli pełnego wigoru i nadziei Gary’ego przez syna nieodżałowanego Philipa Seymoura Hoffmana, Cooper’a Hoffmana. Młody Hoffman gra tu najbardziej widowiskowo z całej obsady, skupia na sobie całą uwagę widza. Zarówno denerwuje jak i  śmieszy. Wzbudza emocje, a aparycji nastolatka, który stawia wyzwanie każdemu i za wszelką cenę przypomina na myśl bohatera kreskówki. Przewrotnie można powiedzieć, że Gary Valentine jest w pewnym sensie kowbojem z  westernu, który rzuca wyzwania sobie i światu, chcącemu udowodnić wszystkim, że mylą się biorąc go „tylko” za człowieka.

Dla przeciwwagi dla bezpretensjonalnej spontaniczności Valentine’a mamy szereg mężczyzn z wcześniejszego pokolenia. Narcyzów i egocentryków, którzy w drodze do celu są skłonni zatracić wszystko oprócz swojej chwały. Świetny casting Sean’a Penn’a w roli właśnie takiego starego narcyza Jacka Holdena i  scena, gdzie Alana w końcu spada z pędzącego motocykla, a  Holden nie zważa na to i kontynuuje swój kaskaderski popis ilustruje, że w świecie cynicznych egocentryków nie ma miejsca na „my”, a jedynie właśnie ta nastoletnia spontaniczność nas uratuje, tu akurat w formie biegnącego na pomoc Alanie Gary’ego.

Reżyser uszył nam zgrabny, pięknie zrealizowany film, w  końcu z niezbyt skomplikowaną fabułą, ale jakże skomplikowanym tłem zarówno w przenośni jak i dosłownie. Anderson zadbał jak zawsze o najmniejsze szczegóły w produkcji filmu, ale ma się wrażenie, że momentami Anderson sam zapomniał po co kręci ten film. Sceny mijają, a Anderson kręci i  kręci niesiony entuzjazmem swojego pomysłu. Końcowo można mu wybaczyć, pewien brak większego celu, jeśli weźmiemy pod uwagę kolejny raz perfekcyjną konstrukcję filmu, a także, a może i  przede wszystkim, obraz rozkwitu nastoletnich marzeń dwóch, w  gruncie rzeczy szczeniaków z mieniącymi się w kalifornijskim słońcu piegami. I może właśnie dlatego warto uznać, że celowo Anderson zrobił ten film po szczeniacku, bez celu, ale z pasją.

Ocena: 6/10

Category: Dramat, Komedia

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ostatnie wpisy

  • Pół żartem, pół serio
  • Pixar na automacie
  • Weekendowy Przegląd Premier 28.07.2023r.
  • Weekendowy Przegląd Premier 21.07.2023r.
  • Weekendowy Przegląd Premier 14.07.2023r.

Najnowsze komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Archiwa

  • wrzesień 2023
  • lipiec 2023
  • czerwiec 2023
  • maj 2023
  • kwiecień 2023

Kategorie

  • Akcja
  • Animacja
  • Biograficzny
  • Czarna komedia
  • Dokumentalny
  • Dramat
  • Familijny
  • Fantasy
  • Gangsterski
  • Historyczny
  • Horror
  • Komedia
  • Kostiumowy
  • Kryminał
  • Melodramat
  • Musical
  • Muzyczny
  • Obyczajowy
  • Polska
  • Przegląd filmowy
  • Przygodowy
  • Retro
  • Romans
  • Sci-Fi
  • Sensacyjny
  • Sportowy
  • Superbohaterski
  • Thriller
  • Top roku
  • Western
  • Wojenny

Legenda ocen

  • 1-4,5: nie polecam
  • 5-6: można obejrzeć
  • 6,5-7: warto obejrzeć
  • 7,5-10: trzeba obejrzeć!

COPYRIGHT © 2023 - Wszystkie prawa zastrzeżone Cinema Ultras CREATED BY AUTHOR

Polityka prywatności

© 2023 Cinema Ultras | Powered by Minimalist Blog WordPress Theme