Recenzja filmu „Kapitał w XXI wieku” (2019) Justin Pemberton
Powiedzieć, że Thomas Piketty jest jednym z najbardziej poczytnych ekonomistów świata to jak nie powiedzieć nic. Złote dziecko francuskiej szkoły ekonomicznej i orator wprowadzenia podatku od kapitału, a nie podnoszenia podatku dochodowego (co jest w opozycji do klasycznych postulatów keynesowskich i neolewicowych) zabłysnął na firmamencie ekonomicznych celebrytów po wydaniu jego największego dzieła, czyli książki „Kapitał w XXI wieku”. Piketty przedstawia tam w ponad 800 stronicowej książce poparte wieloletnimi badaniami dane, że o ile kapitał trwały rośnie stale, to wartość pracy relatywnie z roku na rok coraz bardziej maleje, a my wracamy do epoki wiktoriańskiej jeśli chodzi rozwarstwienie społecznie. Z tezami Piketty’ego można polemizować, z resztą sam autor jest gadułą i często mam wrażenie z przekory idzie pod prąd klasycznym keynesowskim teoriom, lub po prostu zdaje sobie sprawę z zawiłości dzisiejszych systemów gospodarczych i nie chce być absolutystom ideologicznym.
Trudno jednak było się spodziewać, że tak stricte nieatrakcyjną fabularnie dla filmu książkę, ktoś zdecyduję się zekranizować w formie… dokumentu. No cóż, myślę że ten chwyt marketingowy z dodaniem tytułu jak bestseller Piketty’ego zadziałał tu idealnie, bo książka ma wspólnego tylko tyle, że przedstawia promil myśli zawartych w książce oraz komentarz samego autora.
O ile sam Piketty wypada w dokumencie dosyć przekonywująco i merytorycznie, o tyle doproszeni do dokumentu komentatorzy sprawiają wrażenie pompatycznych, sztywnych lub na siłę śmiesznych, co kłóci się zarówno z osobą Piketty’ego jak i całym konceptem luźnego filmu o ekonomii, który pod warstwą wizualną i merytoryczną podsyca pewien niepokój i pobudza widza do myślenia.
Niestety, uważam że osiągnięto cel połowicznie. Dokument miał być jednocześnie dla każdego i przedstawiać złożone fakty, przez co jest dla nikogo. Ot, taka ciekawostka, która raczej nie wywrze głębszego wpływu na widzu. Bardzo nad tym ubolewam, gdyż sama postać Piketty’ego zasługuje na lepszy materiał dokumentalny. Choćby taki, jak dokumenty ze Slavojem Žižkiem.
No dobrze, ale czy ogólnie jest aż tak źle? Trochę przesadziłem pisząc, że jest dla nikogo. Otóż można dosłownie zetknąć się z pojęciami pewnych problemów ekonomii współczesnego świata. Jednak chodzi o to jak daleko leży dogłębna analiza Piketty’ego z fantastycznymi metaforycznymi komentarzami od podśmiechujkowej i czasami zbyt korporacyjnej w swej budowie (niczym slajdy z PowerPointa) formy dokumentu.
„Kapitał w XXI wieku” nie jest złym dokumentem. Obiektywnie jest poprawny merytorycznie i formalnie, jednak ma się wrażenie, że reżyser chciał na patencie postawienia showmana Piketty’ego zrobić cały dokument. „Niech pan gada, a my skleimy w całość i pododajemy różne takie”. Niestety, nie każdego będzie to emocjonowało tak bardzo jak ekonomicznych zapaleńców.
Ocena: 5/10