Recenzja filmu „Dom z drzazg” (2022) Simon Lereng Wilmont
Jest w tym jakaś ponura przewrotność, że na dosłownie kilka chwil przed inwazją Rosji na Ukrainę w 2022 roku, S.L. Wilmont zakończył pracę nad dokumentem opowiadającym o tymczasowym domu dziecka znajdującym się kilka kilometrów od ówczesnej linii frontu. I to co udało mu się stworzyć jest w tej chwili niezwykle ważnym obrazem nie tyle bestialskości Rosjan, ci cierpienia Ukraińców.
Przyznam, że cieszę się z nominacji do Oscara tego dokumentu i mam nadzieję, że go wygra, gdyż w USA musi nastać w społeczeństwie jeszcze większa dyskusja o pomocy Ukraińcom. Ileż to razy przewijały się pierdolety republikanów i Trumpa, że „to nie ich wojna”. Wymownym zatem, będzie milczenie w sprawie jakiegokolwiek podważania słuszności pomocy narodowi największych bohaterów tego wieku w Europie.
Skupmy się jednak na dokumencie. Jest on dość krótki, więc wymówki co do jego obejrzenia ewentualnym malkontentom myślę zostały wyrwane z rąk. A obejrzeć go warto, przez pryzmat tego, że mimo iż jest to niezwykle smutny widok, kiedy widzimy osierocone bądź rozdzielone od rodziców dzieci w przytułku to jednak przez pryzmat ich niezłomności, pogody ducha i egzystowania mimo tragedii dostajemy niepodważalnie inspirującą opowieść. Przy tym jeszcze dodajmy fakt, że opiekują się nimi opiekunki czy wychowawczynie równie niezłomne co one. Jest w tym jakiś przepiękny humanizm, gdy widząc te radosne infantylne klisze w opozycji do filtra nałożonego nań przez wojnę dostajemy niezwykły dualizm ludzkiej sprawczości i woli życia.
Czy jest to dokument przełomowy albo nowatorski? Oczywiście, że nie. Ten film nie ma być artyzmem ze względu na formę, ale przez właśnie tą suchość narracji, pewną surowość jest niezwykle artystyczny pod względem treści. Reżyser wtłacza nas w środowisko naturalne zatęchłego domu dziecka i od razu stajemy się immersyjnym członkiem tej społeczności dzieląc między innymi członkami tej społeczności swój podskórny lęk zmieszany z beztroską i nadzieją.
„Dom z drzazg” to obraz niejednoznaczny, budzący skrajne emocje. Poruszający, ale nie w ckliwy i patetyczny sposób. Jest to dokument przyziemny i naturalny. Ale przede wszystkim ten dokument jest świadectwem niezłomności ducha Ukraińców i wulgarnie obrzydliwego zezwierzęcenia Rosjan.
Ocena: 6/10