Recenzja filmu „Filip” (2023) Michał Kwieciński
Czy można wypuścić najlepszy polski film roku już w marcu? Można. A przynajmniej tak się wydaje bo wszystkie głosy przedstawiające „Filipa” w superlatywach były uzasadnione. Tym bardziej bierze podziw, że Michał Kwieciński udowodnił, że nie należy oceniać książki po okładce i mimo bycia twórcą dotychczas filmów popularnych, ale niezbyt udanych zatriumfował.
Nie było by tego triumfu gdyby nie rola Eryka Kulma jr. Gość zjadł ten film, a jego talent eksplodował. Nie ma się co oszukiwać, Kulm jr awansował do pierwszej ligi aktorskiej tego kraju i kariera nie stoi przed nim otworem, a właściwie już wzięła go w ręce i nie wypuści.
Podejście wręcz innowatorskie i świeże do tematu wojennego bez patosu i martyrologii jest czymś niespotykanym w polskim kinie. I ja takie podejście szanuje, bo wszyscyśmy się już nasłuchali o grozie wojny jako latających bomb, nikt jednak nie przełożył wojny na grozę moralnego rozszczepienia człowieka i próby przetrwania wraz z własnym „ja” w takim stopniu, żeby końcowo nie napluć w swoje własne odbicie. Albo przetrwać w ogóle.
Należy też pochwalić całą ekipę techniczną i wykonanie bo naprawdę ten film nie wygląda i nie brzmi banalnie w swojej formie audiowizualnej. Solidne wykonanie klasy europejskiej, kino aspirujące do bycia międzynarodowym.
„Filip” to powiew świeżości w polskim podejściu do wojny. To niezły scenariusz, świetna główna rola, solidne role drugoplanowe, świetne wykonanie techniczny – po prostu bardzo zgrabna układanka. Czy będzie to polski film roku, tego nie można jeszcze osądzać, ale tak czy siak, będzie to jeden z najlepszych filmów europejskich roku 2023.
OCena: 6/10